poniedziałek, 11 marca 2013

Ciągle w Arsenale...


            Teraz na poważnie. W ostatnim miesiącu poznański Arsenał w ramach swojej konstrukcji zaprezentował coś, co mógłbym bez większych wyrzutów sumienia zaliczyć do kategorii popisów na poziomie Pani plastyczki i jej podopiecznych z Domu Kultury. Dodam jeszcze, że owy Dom Kultury mieściłby się w miejscowości zaliczanej do miasta, ale usytuowanego w obszarze rolniczym do 50.000 mieszkańców.
            Prezentacja prac, Katarzyny Tretyn- Zeciević, to pokaz dziewięciu prac na planie cztero boku. Artystka w swojej pracy posługuje się nićmi i tkaniną i to chyba wszystko co mogę dobrego o niej powiedzieć.
            Próba dorobienia ideologii do prac owej artystki jest tak niekoherentna, że wolałbym to przemilczeć. Odwoływanie się do twórczości takich artystów jak Kazimierz Malewicz czy Sol Le Witt jest nieadekwatne i żenujące w zestawieniu z filmikiem ukazującym proces tworzenia Pani Katarzyny. Ponad to, rzekoma „matematyczna precyzja” z jaką podchodzi artystka do pracy jest obnażona (żeby nie powiedzieć śmieszna) właśnie na wspomnianym filmiku, gdzie artystka w swoim atelier, walczy z linijką i takerem. Jakość + muzyka rodem z youtube i w to w kategorii „robótki ręczne” lub „zrób to sam” (www.im-ponderabilia.pl).
            Zestawienie prac Pani Katarzyny z obrazem Jerzego Kałuckiego dokończyło dzieła (aż przykro się robi, że tak dobry obraz na co dzień obrasta kurzem gdzieś w magazynie Muzeum Narodowego). Obraz prof. Kałuckiego był jedyną rzeczą dla której w tym terminie (15.02/02.03.2013) można było się do Arsenału pofatygować.
            Pozdrawiam Panią kurator Alicję Hanke. W Poznaniu w okresie przed świątecznym organizowane są targi rękodzieła, myślę, że jest to bardziej adekwatne miejsce dla prezentowania sztuki na tym poziomie.  
           Dzieło Pani Katarzyny prezentuje się niestety lepiej na zdjęciu, niż w rzeczywistości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz