reenactment - powtórzenie czy przywłaszczenie? fr.1


W momencie pojawienia się performanc`u i jego niejednoznacznej dokumentacji pojawił się także reenactment.
Reenactment jest formą powtórzenia performanc`u wraz z jego „[…] całym pokładem uczuciowym i wiedzą o nim, w pierwszych okolicznościach jego wykonania. W wyniku takiej akcji artystycznej warsztat artysty performera potraktowany zostanie jako środek quasi- rekonstrukcji performatywnego dzieła.”[1] W ramach takiego powtórzenia mamy zarówno do czynienia z cytatem jak i reinterpretacją, a także pewnym naśladownictwem. W dobie postmodernizmu artyści czerpią nie tylko z dzieł o zamkniętej strukturze, ale także z całego dorobku sztuki efemerycznej i parateatralnej. Reenactment stanowi więc powtórzenie określonej sytuacji, ale w zmienionym czasie i miejscu, a także w wykonaniu częstokroć innego artysty.
Reeneactment budzi wiele zastrzeżeń jeśli chodzi o formę, ponieważ jest on powtórnie „odgrywanym” performanc`em z zachowaniem wszelkich wytycznych, a mimo to sprawia wrażenie nowej struktury. Wiadomo oczywiście, że mamy do czynienia z jego kolejnym powtórzeniem, gdzie zmianie ulega nie tylko wewnętrzna struktura wydarzenia, ale wszystkie czynniki zewnętrzne łącznie z kontekstem. „Wszelkie powtórzenia, w tym reeneakmenty, nieuchronnie wiążą się z transkrypcją z przeszłości w przyszłość, z jednego narratora na innego, z jednego performera na drugiego, z jednej publiczności na następną.”[2]  O ile performer nie wiąże swojego działania stricte z czasem (time- based art.) to problem nie istnieje, jeżeli natomiast umiejscawia go w określonych ramach czasu i przestrzeni to, pojawia się sytuacja trudna do zdefiniowania.
Pamiętać należy także o tym że, performance sam w sobie nie poddaje się łatwo dokumentacji, dlatego jego kolejne powtórzenie działa na zasadach właśnie jego udokumentowania.  Mówiąc o autonomii dzieła , musimy zadać sobie jednak pytanie o sytuację jego zawłaszczenia. Czy wkraczając do obszaru czyichś działań bez uprzedniego, czysto poznawczego dystansu możemy całkowicie szczerze powiedzieć, że ontologia na płaszczyźnie nie formalnej lecz emocjonalnej nie zostaje poprzez nasze działanie zawłaszczona?
„Groys powiada, że najpowszechniejszą praktyką dzisiejszej sztuki jest forma przywłaszczenia i prywatyzacji. Artyści przywłaszczają sobie różne style historyczne , symbole religijne, treści reklamowe , a nawet dzieła innych artystów.”[3]   Dzieje się to w sytuacji, kiedy to artysta wkracza w obszar uprzednio poznany i jako filtr  przetwarza obrazy z zamiarem nadania im kolejnego życia. Krok ten, tak naprawdę oddala pierwotną logikę działania, która konstytuowała dzieło i stwarza pozory jego autentyczności. Relacja, artysta – dzieło – odbiorca zostaje zachwiana poprzez relacje interpersonalne, gdzie artystyczna obecność jest jednym z czynników warunkujących całość przedsięwzięcia. Działania bezpośrednie ulegają mutacjom, co nie omija głównie sytuacji dokumentującej performance, który jako synteza aktu twórczego  ujawnia to, co ulotne. „ […] POTEM jest zawsze różne od PRZEDTEM.[..] działanie jest zawsze nierozerwalnie związane ze zdarzeniem, które je określa, a jednocześnie działanie wpływa na to zdarzenie i jest jego niepowtarzalnym świadectwem.”[4]
Marina Abramowić była i jest propagatorką spontaniczności i nieprzewidywalności, którą stawia w opozycji do wyuczonych póz teatralnych, co nie przeszkodziło jej w byciu inicjatorką wielu reenactment między innymi Vito Acconci`ego, Bruce`a Naumana, Josepha Beuysa czy wreszcie Valie Export.
Mówiąc o „Genitalpanik”  Mariny Abramović nie mówimy o „Genitalpanik” Valie Export…Będąc zatem świadkiem performance, podskórnie nabywamy szereg zawoalowanych danych, które ukierunkowują nasz odbiór. Artysta dopracowując szczegóły swojego przedsięwzięcia przecież o to zabiega. Z roli świadka stajemy się jednym z czynników ujawniających rodzaj gry, którą podjął z nami artysta i przez co zacieśnił jej reguły. Zatem powtórne „przytrafienie” się owej sytuacji w nowych warunkach i na nowych zasadach jest niemożliwe. Chcąc wiernie odtworzyć czy powtórzyć ową sytuację możemy jedynie próbować do niej nawiązać, stworzyć jej pozory lub zupełnie nową jej jakość. Bez wcześniejszych naleciałości po prostu ją  zawłaszczyć. Zjawisko performance staje się w takiej sytuacji całkowicie bezbronne, a każda próba jego odtworzenia jest utopijną ideą nadania mu swego rodzaju ciągłości, która w konsekwencji stwarza sytuację całkowicie fałszywą. Jeżeli odbiorca był świadkiem pierwowzoru, to jego pierwotnej pamięci zabieg ten może wydać się nawet opresyjny, ponieważ nie ma tu do czynienia z przedmiotem, ale z całym szeregiem zdarzeń, przeżytych i przetworzonych w innym czasie, miejscu, często także przy użyciu innych środków. Taki „świadek” w tym samym momencie staje się także integralną częścią powtórnego doświadczenia na warunkach IN ABSTRACTO, a artysta, czy to autor czy kontynuator, daje nam nie ekwiwalent, a tylko duplikat owej zafałszowanej już rzeczywistości. Abramović powtarzając „Kationshose: Genitapanik” z roku 1969, wykorzystuje do tego celu przestrzeń galeryjną, zamkniętą i bezpieczną. Valie Export przechadzała się między widzami w kinie i biorąc wspólne z kilku wersji zdarzenia to, zafundowała zebranym tam ludziom „ realne doświadczanie prawdziwego kobiecego ciała”[5], co nadało jej działaniu surowości, ale także obsceniczności. W sytuacji zamkniętej, coś co posiadało silną ekspresję nabiera cech posągowych,  sztucznych, które dodatkowo przechwytują intencje samego wykonawcy. Biorąc tym samym pod uwagę cechy charakterystyczne takich działań artystycznych jak performance, happening czy pochodne, musimy pamiętać o efemeryczności samej idei, która jest często motorem napędowym samego działania. Marina Abramović w swojej wystawie retrospektywnej w MoMa ( New York 14.03-31.05.2010) poddała się multiplikacji samej siebie. Zafałszowała czas, miejsce, wymieniła odbiorcę. Zaczęliśmy perorować nad trzema dekadami jej twórczości. Wcześniejsze skrypty i scenariusze zostały odkryte na nowo z całą swoją schizofreniczną powielarnością.
Performance jest sztuką „spontaniczną”,  w tym sensie, że w odróżnieniu do działań teatralnych, artyści nie działają według konkretnego scenariusza, zatem dopuszczalna jest sytuacja przypadku. Performance często jest nieprzewidywalny, ponieważ artystom zależy na świeżości przekazu i jego niepowtarzalności. „Dlatego pomysł ponownego odtworzenia performance może wydać się tej sztuce obcy.”[6] 
Reenactment  w swoim założeniu chce być niejednoznaczny. Przejawiać cechy spontaniczności i świeżości. Używa w tym celu nowego kontekstu wydarzenia z całą premedytacją. Powtórzenie w tej sytuacji zdradza „ciągoty” do wcielania się w rolę i działania na zasadzie wypracowanego schematu, czego za wszelką cenę chcą uniknąć propagatorzy reeneakmentu.

Reenactment staje się także formą dokumentacji i konserwacji efemerycznych dzieł sztuki. Na zasadzie eksperymentu i w obliczu zbyt „inwazyjnych” form dokumentowania w postaci nowych mediów, pozwala na dogłębne przyjrzenie się formie. Przez konserwatorów traktowany jest w kategorii „kolejnej warstwy technicznej”, która może być w przyszłości niezwykle pomocna w kategoryzacji dzieła. Podkreślić należałoby, że w kontekście reeneactmentu, kolejnemu wcieleniu poddawany jest głównie człowiek. Samo zdarzenie czy raczej byt, jest transmisją tego, co było, co zostało przeżyte i niejako „przetrawione”.  
Główna konserwatorka Guggenheim Muzeum Carol Stringari określa te działania jako „emulacja”. Emulacja składa się na szersze postrzegania efemerycznej sztuki współczesnej  ,do opisu której pomocne będą określenia takie jak: ”[…] reinterpretacja, reenactment, rekreacja, migracja […]”[7] „Działania takie, w kontekście konserwatorskim, miały miejsce po raz pierwszy […] (w) Muzeum Guggenheima w 2004 roku na wystawie i sympozjum skupiającym kuratorów, konserwatorów i artystów Echoes of Art.: Emulation As a Preservation Strategy. Strategia reeneactment została wówczas podjęta wobec Site Roberta Morrisa z 1965 roku.”[8]
Reeneactment, czyli powtórne wydarzenie się, jest swego rodzaju eksperymentem, w którym udział biorą nie tylko artyści i dokumentatorzy w szeroko pojętym tego słowa znaczeniu,  ale także odbiorcy. Kolejne „odtworzenie” jest reanimacją wydarzenia sprzed lat, a mimo to, przybliża nas do koncepcji artysty bardziej, niż najlepiej (cokolwiek to znaczy) wykonana dokumentacja opisowo- zdjęciowa. „Oczywistym eksperymentem jest tu sam artysta, mogący udzielić informacji niedostępnych z żadnego innego źródła.[9]  Niemniej jednak stanowi to „luksus”, ponieważ nie zawsze możliwy jest autokomentarz. Ponad to, artysta nie żyje w próżni kulturowej i intelektualnej, dlatego niekiedy próbuje wpłynąć na całość przedsięwzięcia na tyle, że świadomie zatraca ontologię własnych działań. „Pozyskanie zaangażowania autora lub jego brak, ma realny wpływ na jakość i kierunek podjętych prac konserwatora sztuki współczesnej.”[10] Ocenić te starania mogą jedynie przyszłe pokolenia, gdyż perspektywa czasu jest w stanie wyostrzyć sposób postępowania w takich sytuacjach i dać realny pogląd co do słuszności i adekwatności wydarzenia i pierwowzoru. „Dokumentacje performance są jednak często cząstkowe- a zatem ułomne- i przede wszystkim dają tylko wgląd w zapis minionej rzeczywistości, a nie możliwość ponownego jej doświadczenia.”[11]
Całość koncepcji reenactmentu jest jak najbardziej słuszna. Wyedukowany odbiorca nie będzie miał co do tego wątpliwości i nie będzie również poszukiwał nowych sensów takiego działania. Mimo to, kolejna odsłona dzieła już zaistniałego w przeszłości jest niezwykle interesująca w obliczu nowego jej kontekstu. Przykładem może być tu działanie Karola Radziszewskiego z 2004 roku, które miało miejsce w Berlinie w trakcie wystawy „Drang nach West (end)”. Artysta wykonał wówczas mural i powiesił na nim namalowaną przez siebie kopię obrazu „Postaci” Wojciecha Fangora z 1950 roku. „Co ciekawe, cała instalacja, a szczególnie kopia „Postaci”, w Polsce jednoznacznie identyfikowana jako obraz socrealistyczny, w Berlinie budziła skojarzenia z najnowszym malarstwem, gubiąc historyczny kontekst.”[12] Inny krąg kulturowy, inne skojarzenia, ale nie zawsze to stanowi o odbiorze, ponieważ ta sama praca prezentowana w ramach tego samego państwa może zgubić w pewnym momencie swoje naleciałości. Odbiór jest w tej sytuacji doświadczeniem po za kontrolą. Nie jesteśmy w stanie na niego wpłynąć, artysta nie jest w stanie go na nas wymóc. Czym zatem staje się reenactment?
CDN.



[1] Elżbieta Wysocka „Reenactment, czyli niekonserwatywna konserwacja sztuki performance”, w
„ Sztuka i dokumentacja”- nr3-Jesień 2010r., s. 18,
[2] Tamże, s. 17,
[3] Marek Wasilewski „Czy sztuka jest wściekłym psem”, Stowarzyszenie Czasu Kultury, Poznań 2009r.   s. 330.
[4] Praca zbiorowa „Performance”, Wydawnictwo Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1984r. s. 172.
[5] M.Moskalewicz ,” Valie Export: między taśmą filmową a kobiecym ciałem”, Arteon nr 11(127) , listopad 2010r., s. 11,
[6] Elżbieta Wysocka „Reenactment, czyli niekonserwatywna konserwacja sztuki performance”, w Sztuka i Dokumentacja, nr 3/Jesień 2010/ , s. 18,
[7] Elzbieta Wysocka „Reeneactment, czyli niekonserwatywna konserwacja sztuki performance” w Sztuka i Dokumentacja nr3/jesień2010/ s. 19,
[8] Tamże, s. 19,
[9] Tamże, s. 20,
[10] Tamże, s. 20,
[11] Magdalena Moskalewicz „Powtarzanie obecności: performance jako partytura”, Arteon nr5[121] maj2010, s. 12,
[12] Przemysław Jędrowski „Covery Karola Radziszewskiego”, Arteon nr5[97] maj 2008r., s. 24,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz