sobota, 17 sierpnia 2013

Czy trzeba "dać" Fibakowi żeby żyć ze sztuki?

                 Co prawda sezon ogórkowy dobiega końca, a żadne z wydarzeń mijających wakacji (nawet zamknięcie, a nawet otwarcie Arsenału i histeryczna postawa kilku biurw, o czym w kolejnym poście) nie zdetronizowało wtopy roku. W sumie mógłbym nazwać tego posta „najszybciej zniszczona kariera ever”. O kim mowa?   

            Agata Kleczkowski, bo oczywiste ze, o niej mowa, jeszcze przed obroną dyplomu w pracowni Leona Tarasewicza (2012r) sprzedała obraz za rekordową w Polsce cenę 160.000 zł. Mimo iż, Sasnal po za Polską sprzedaje się znacznie drożej w obrębie wspomnianych granic nikomu nie udało się przekroczyć magicznej kwoty 100.000 zł. Sukces? Sukces…
            Niestety nie można w tym miejscu poruszyć kwestii formalnych związanych z całym tym fenomenem(?!) żeby nie powiedzieć fermentem. Otóż, nikomu nieznana „artystka” sprzedaje obraz za nieprzyzwoitą cenę. Artystka jest przed ukończeniem szkoły, wcześniej nie wystawiała, nagle zainteresował się nią dom aukcyjny Abeby House (który jest znany z „zamkniętych” aukcji tzn. takich, na które trzeba mieć zaproszenie) i nagle BUM! Smrodek się pojawił, a jakże. Zawrzało i zagotowało się bo obraz okazał się po prostu słaby, czego oczywiście w cieniu mamony na niego wydanej nie powinno się komentować.
            Dodatkiem do całej tej wrzawy stal się „wyciek” z Fibakiem i jego bogatymi znajomymi, którym przedstawia młode zdolne Polki. Czy niemieckiemu biznesmenowi przedstawił Agatę? Takie wnioski są zbyt daleko idące, niemniej jednak pojawiły się zapewne w głowie niejednego przychylnego.
            Niestety (a może stety) kariera artystyczna ledwo się zaczęła, a już możemy mówić o jej końcu… Tak czy inaczej środowisko kreujące całokształt sztuki współczesnej w Polsce nie wybaczy pominięcia ich na szczebelku drabinki ku sławie (i mamonie). Nie po kolei, oj nie po kolei, Pani Agato. Powiedzenie „co nagle to po diable”, pasuje tu jak pięść do oka. Miała być kariera i forsa, a jest niesmak i wiele pytań.

 Tak czy śmak myślę, że żadna szanująca się instytucja zajmująca się szeroko pojętą sztuką nie będzie traktować Pani Agaty i jej dorobku poważnie. Niemniej jednak „coś” się wydarzyło, zadziałało i sprzedało, zarobiło! a dzięki temu „czemuś” mamy kolejną gwiazdkę na firmamencie „załatwiania spraw po swojemu” i tylko niesmak, niesmak na samą myśl.     
Do poczytania o kontekstach i reakcji środowiska, także na stronie: http://www.obieg.pl/teksty/28966
           
                                                 Agata Kleczkowska "Jeleń" za 160.000zł.