czwartek, 4 lipca 2013

"Bielska Jesień"

            Jesteśmy zaledwie po pierwszym etapie „Bielskiej Jesieni”, a tu już zaczęło zajeżdżać smrodkiem i to, dosłownie.
Tak, jak przy okazji zeszłorocznej edycji pojawiły się pytania o kondycję polskiego malarstwa, tak i w tym roku nie będzie inaczej, ba! może wręcz, dojdziemy do pewnych wniosków i kolejne pytania typu: „po co nam jesień i to jeszcze na Śląsku?” doprowadzą do, skądinąd odwlekanej rewolucji (czytaj: likwidacji podobnych bubli nazywanych KONKURSEM).
            Tak czy inaczej nie zazdroszczę szacownemu gremium. Siedmiuset artystów, trzy tysiące prac… zgroza. Nic dziwnego że, oglądając dzisiaj rano zakwalifikowane do drugiego etapu obrazy (?!) uśmiech nie znikał mi spod wąsa.
            Jakie malarstwo Piotrku?! Anka ty już do reszty oszalałaś? Mam nadzieję że, chociaż darmowe trunki podczas obrad serwowali, bo inaczej obecności Pawła i Kamila na tym bankiecie nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć.
Jak by nie było, poczekajmy do listopada, by móc szarpani spazmem śmiechu złapać się za miejsce, z którego wydobywamy dźwięk i zarechotać z werdyktu (tylko słusznego) o wielkiej komisji, przepraszam JURY i tytuł jednej z zakwalifikowanych prac niech będzie tą, jakże wymowną metaforą: „Pryzma” Przemka Przepióry, (którego notabene kojarzę niestety tylko z tego, że dziesięć lat temu był "mało bystrym" studentem edukacji artystycznej na Uniwersytecie zielonogórskim).

 Pryzma, czyli układanie pierwszej warstwy fermentacyjnej. Zatem szanowne JURY proszę pamiętać że, „polewanie pryzmy WODĄ jest bardzo istotne ze względu na utrzymanie w pryzmie odpowiedniej wilgoci. Do obornika należy dodać tyle WODY, aby ukazała się ona u podstawy pryzmy, ale nie wypływała.” Proszę potraktować to, jako dobrą radę i to, dosłownie.  


"Pryzma" Przemysław Przepióra, zdj.bez wiedzy i uprzejmości artysty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz