Przy okazji
ostatniej wizyty w CSW, a dokładniej w trakcie łażenia po jego piwnicach
powróciła pewna smutna refleksja. Otóż, w trakcie kontemplowania prac video,
tak powiem, że nawet udanych, choć to medium broni się na ogół samo i na ogół
zawsze, wpadłem na pracę „artystki” Alicji Żebrowskiej. Artystki celowo
napisałem w cudzysłowie ponieważ mam problem z tym, aby działania wyżej
wymienionej nazywać sztuką. Niestety wpisuje się ona w ramy sztuki krytycznej w
Polsce, a tym samym w szeroko pojęty dyskurs. Dla mnie jest to osoba, która dla
swoich dewiacji znalazła niestety wentyl w postaci sztuki, a co gorsza
„podłapały” to środowiska opiniotwórcze i tak, oto mamy cały zestaw scenek
nisko budżetowego porno, defekację i rozbieranki w imię koncepcji. Niesmaczne.
Nadmienię tylko, że te same
środowiska, lansujące sztukę Żebrowskiej jako, feministyczna, skruszały
ostatnio, żeby nie powiedzieć skapciały. Otóż feministki stwierdziły, że dobrym
sposobem na zagospodarowanie swoich macic będzie umieszczenie tam embrionu, a w
konsekwencji wydalenie go jako pełnoprawnego obywatela.
Odsyłam do ostatniej ZADRY jaką
„udało” mi się dorwać w Empiku (nr 3-4 (52-53) 2012). Ciekaw jestem, co te
rozmemłane mamuśki popiskujące o tym że, można się spełniać rodząc i gotując mężczyźnie (czytaj samcowi) powiedziały by swoim dorastającym pociechom w kontekście „Narodziny Barbie”? O!
jest laleczka, o! nie ma laleczki.
Tak czy owak, Pani Alicja powinna
być traktowana na zasadzie „ciekawostki”, że no cóż, pomyliliśmy się. W
przepastnych magazynach niejednej instytucji znajdzie się jeszcze miejsce dla
nadprodukcji tej kobieciny.
To apetyczne zdjęcie zostało przechwycone z blogu: http://piotrbies.blox.pl/tagi_b/79719/Alicja-Zebrowska.html, czyli sztuka współczesna w pełnej krasie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz