Niedawno, bo pod koniec lutego (a dokładnie 23, data jest tu niezwykle
istotna)[1],
będąc w Poznaniu, ongiś mieście rozkwitu młodej sztuki współczesnej i kolebki
tego co w niej „najcenniejsze”, połakomiłem się na wizytę w Galerii miejskiej
Arsenał.
Oczywiście nie przygotowałem się, wierząc w słuszność spontanicznego
gestu nie odwiedziłem stron www rzeczonej instytucji, co miało już wkrótce stać
się powodem mojej konsternacji i bliżej nieokreślonych wyrazów twarzy osób,
które ze sobą przyprowadziłem. Po kolei jednak.
Zbliżając się do wyżej wspomnianej, tuż przed głównym wejściem mignął mi
znajomy profil. Blond włosy przecięte czarnymi okularami, sylwetka nieco
korpulentna oczywiście obowiązkowo na czarno. Tak! To Natalia LL. Wchodzimy do
środka. Grzebiąc z fałdach ubrań, tudzież torbie (Indiana Jones też nosił
torbę) szukam aparatu. Takie zdjęcie! i to z Natalią, myślę sobie, będzie wisienką
na torcie tej recenzji. Podczas, gdy Pani biletowa wypytuje LL-kę o dane
osobowe, celem zaanonsowania jej w pokoiku o podejrzanie „zamkniętej
strukturze”, moją nurkującą w poszukiwaniu aparatu głowę wyrywa z danej
czynności wrzask. NATALIAAA!!!
Kobiecina w opiętym, pomarańczowym wdzianku (made in campus) z łapskami
podniesionymi do góry biegnie w kierunku LL-ki, z którą to, miałem się
obfotografowywać. Rzuca się jej na szyję i mamrocze „coś” niby do niej, niby do
siebie.
Scena nie trwała nawet dwudziestu sekund, kiedy to, ni stąd ni zowąd
wynurzyła się kolejna kobiecina (prawdo podobnie to ona trzymała słuchawkę po
drugiej stronie, kiedy to biletowa trzymała ją po stronie, gdzie doszło do
„szarpaniny”-mojej z aparatem i kobieciny nr1 z LL-ką), zakleszczyła dłoń na
ramieniu Natalii i zniknęła wraz z nią za drzwiami o wspomnianej strukturze.
Kiedy bitewny kurz opadł, zostałem z aparatem w dłoni i biletową, która
niepostrzeżenie wymieniła się na biletowego, w twarzy którego odbijał się cień
mojej porażki.
Sytuację tę, opisuję z taką skrupulatnością, ponieważ był to, jedyny
moment uniesienia i odrobina emocji, jakiej doznałem tego dnia w Arsenale.
[1] Tego dnia odbyły się
obrony dyplomów wydziału edukacji artystycznej UA w Poznaniu i z całą
odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że w większości udane, o czym szerzej
innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz